"A na czymś byliśmy, przepraszam?"

Shatine

Czyli najnudniejsze filmy, jakie widziałyście.
Nie mam tu na myśli, bynajmniej, jakiś produkcji skłaniających do przemyśleń, spokojnych, ale filmy, których nie potrafiłyście obejrzeć ze względu na ich straszliwy brak klimatu, czy akcji.
Mile widziane recenzje, czy krótkie opisy tych filmów.

W takim razie ja zacznę.
Kilka dni temu, w czwartek 2 listopada, mieliśmy iść całą szkołą do kina. Poszliśmy. Wszystko zapowiadało się jak najlepiej. W pewnym momencie przychodzi pan z obsługi z powiadomieniem, że na drodze jest strasznie ślisko i pan z filmem nie dojedzie na czas, będzie więc małe opóźnienie, nic wielkiego. Aby zająć nam czas, zaczął opowiadać o kilku wystawianych w tym kinie, rzekomo ciekawych, produkcjach. Po kilku minutach zanudzania nas swoimi wywodami, wyszedł. Za chwilę wrócił i stwierdził, że filmu (aby było wiadomo: mieliśmy oglądać film Karol - papież, który pozostał człowiekiem) nie będzie. Myślałam, że żartuje. Jednak nie. Mimo to "pocieszył" nas - nie pójdziemy do domu, obejrzymy Lot 93.
Pomyślałam sobie - hm, film o samolocie porwanym przez Arabów, o napaści na WTC i 11 września. Zapowiada się ciekawie.
Jednak pozory mylą. Film był, krótko mówiąc, beznadziejny.
Przez pierwszą godzinę oglądaliśmy, co działo sie w stacji kontroli lotów. Następnie naszym oczom ukazywały się na przemian: chwile z życia pasażerów samolotu United Airlines 93 i działania pracowników różnych stacji. "Nalotu" na wieże nie było wcale, na Pentagon też nie. Widzieliśmy tylko płonące już budynki. A same chwile "spędzone" z bohaterami filmu nie zachwycuiły chyba nikogo. Wszystko było opowiadane po prostu beznamiętnie, bez życia, tajemnicy, czy jakiegokolwiek innego klimatu. Mówiąc krótko: dno i beznadzieja. Jedynie na koniec wszyscy pasażerowie "wbiegli" do kabiny, a samolot się roztrzaskał w polu. koniec filmu. Napisy i nic więcej.
Wyszliśmy z kina zażenowani i, powiedzmy to sobie szczerze, zawiedzeni, wręcz zdegustowani. Nikomu się nie podobało. Jedyna pociecha z tego wszystkiego: na Karola... idziemy za darmo.

Opisywać samego filmu już mi się nie chce, może później coś wrzucę.

Temat dla tych, co lubią pisać. Tak myślę.
Proszę wybaczyć, że tekst jest dość... długi. Nie chcecie czytać, to nie. Wystarczy pierwszy akapit xD

Pisać, pisać.

Carmen

Makrokosmos.

Opowieść o ptakach. Cały czas latają ci na ekranie jakieś ptaki. W tle gra muzyka i co jakieś 5 minut wcina się jakiś facet i coś gada. Film pewnie jest dla innych b. ciekawy, ale dla mnie osobiście to wielka klapa. Dla =mnie produkcja musi mieć akcję, aktorów.
I nie byłam sama. Po jakiś 20 minutach ówcześni szóstoklasiści zaczęli rzucać się nazwajem popcornem. Niektórzy spali.
Film ten zachwyca pewnie miłośników przyrody. Dla mnie by był dobry, gdyby trwał dziesięć, góra piętnaście minut.

Autostopem przez galaktykę

Nasz pan wychowawca nie jest katolikiem, i nie przepada za wychodzeniem do kina filmy o papieżu. Oczywiście, gdyby cała klasa chciała iść na film pt. "Karol, człowiek, który został papieżem" to pewnie wybralibyśmy się na tę produkcję. Ale klasa nie chciała.
Na godzinie wychowawczej zdecydowaliśmy się na co idziemy. Ktoś przeczytał recenzję tego Autostopu..., okazała się dość ciekawa. Jakiś uczeń powiedział, że czytał już książkę o takim samym tytule, więc wypad do kina zapowiadał dość fajnie.
Szczerze mówiąc dużo nie pamiętam z tego filmu. Początek okazał się totalnie beznadziejny. Potem nie było lepiej. W ruch poszły komórki, niektórzy oczywiście spali.
Totalna klapa.

Namah.

marcyjanna

osada

Film reżysera "6 zmysł" itp. Fajnie reklamowali ten film na jedynce. Chciałam poczuć trochę adrenaliny. A tu co? NIC! Dopiero po półtorej godzinie zaczęło się coś dziać! A jak się coś działo to tylko przez chwilę :/. Nie polecam tego filmu.

Meg